Ostatnie oświadczenie Dalajlamy dla mediów, zapowiadające jego decyzję przejścia na emeryturę wywołało spore zamieszanie wśród obserwatorów Tybetu na wszystkich szczeblach. Nie mam wątpliwości, że przede wszystkim rząd chiński, ale także rządy wszystkich zainteresowanych krajów rozważają implikacje takiego posunięcia. Chiny już teraz badają grunt zapoznając się z opiniami „ekspertów” odnośnie wspomnianego oświadczenia. Chińczycy, jak należało się spodziewać, uważnie śledzą przebieg wydarzeń i publicznie przedstawiają wypowiedzi Dalajlamy w tej sprawie w porządku chronologicznym.
Przede wszystkim jednak, kiedy Dalajlama mówi o swoim odejściu na emeryturę, to nie powinno się tego traktować, jak standardowego wycofania się z życia publicznego przeciętnego polityka, czy jakiejś osobistości międzynarodowej. Ostatnie oświadczenie Dalajlamy powinno być postrzegane w kontekście jego opisu historycznej odpowiedzialności przypisanej do urzędu, jak również z perspektywy zmian, jakim urząd ów podlegał w ostatnich latach. Jak sam wyjaśnia, z historycznego punktu widzenia Dalajlama jest zarówno duchowym, jak i świeckim przywódcą Tybetu. Chociaż przywództwo świeckie ogranicza się do narodu tybetańskiego, to już przywództwo duchowe rozciąga się na wszystkich wyznawców buddyzmu tybetańskiego, którzy uważają go za uosobienie Bodhisattvy Współczucia. Jego duchowi wyznawcy to tradycyjnie Tybetańczycy, buddyści z regionu wzdłuż Himalajów, a także buddyści z Mongolii oraz rosyjskich republik Burjacji, Kałmucji i Tuwy (opisuję to w artykule - „Dalajlama naucza setki buddystów” zgromadzonych w Dharamsali, a pochodzących ze wspomnianych wyżej rejonów Federacji Rosyjskiej). W okresie po 1959 roku na całym świecie jest kilka tysięcy wyznawców buddyzmu tybetańskiego, którzy czczą Dalajlamę jako swego duchowego przywódcę.
W 2001 roku po ustanowieniu systemu bezpośrednich wyborów Kalona Tripy, przewodniczący Gabinetu Tybetańskiego oraz de facto szef Centralnej Administracji Tybetańskiej uzyskał większość władzy politycznej. Dalajlama uważa, że mniej więcej od tamtej chwili przestał pełnić rolę świeckiego przywódcy.
W związku z tym, jego ostatnie oświadczenie jest dla mnie kolejnym krokiem prowadzącym do większego sformalizowania procesu transformacji odpowiedzialności przypisanej do długoletniego urzędu Dalajlamy. Jego Świątobliwość mówi o potrzebie przedyskutowania tych kwestii z Parlamentem Tybetańskim na Uchodźstwie, który jest najważniejszym organem decyzyjnym w systemie administracji tybetańskiej na uchodźstwie. Następna sesja parlamentu wyznaczona jest na marzec roku 2011.
Nawet jeśli Dalajlama zdecyduje się na emeryturę, to jak mówi, będzie on nadal aktywny w sferze publicznej, głównie dotyczy to kontynuacji jego pracy na rzecz promowania wartości ogólnoludzkich oraz harmonii religijnej.
W szerszej perspektywie, biorąc pod uwagę, że Dalajlama cieszy się lojalnością i zaufaniem Tybetańczyków zwłaszcza tych z Tybetu, nie przewiduję specjalnych zmian w przyszłości. Dalajlama będzie nadal postrzegany przez naród tybetański jako ich rzecznik niezależnie od zmian, jakie zajdą z tytułu jego politycznej roli na uchodźstwie. Nie zmniejszy się też jego rola jako autorytetu moralnego w sprawach Tybetu. Jak skomentował to jeden z chińskich komentatorów pracujących dla rządu, Dalajlama właściwie nie może przejść na emeryturę. Będzie on nadal stanowił siłę, z którą należy się liczyć.
Pisząc o tym, mam na myśli wpływ powyższej decyzji na polityczny ruch Tybetańczyków na uchodźstwie. Przede wszystkim nowy Kalon Tripa będzie musiał zmierzyć się z nowymi wyzwaniami w roku 2011, jeśli rozmowy Dalajlamy z przedstawicielami Parlamentu Tybetańskiego zakończą się oficjalnym ogłoszeniem jego decyzji o przejściu na emeryturę. Osoba na tym stanowisku będzie zmuszona przejąć więcej obowiązków, działać w bardziej zdecydowany sposób, nie będzie też mogła przekazywać już żadnych spraw w ręce Dalajlamy. Podobnie stanie się z systemem administracji tybetańskiej na uchodźstwie, w tym z wieloma instytucjami powiązanymi z Dalajlamą, które w związku z zapowiadanymi zmianami będą musiały poddać się reorganizacji.
Tybetańczycy na uchodźstwie będą również musieli przestawić się na inny sposób myślenia oraz przystosować do nowej rzeczywistości. Dalajlama próbuje od jakiegoś czasu uniezależnić od siebie Tybetańczyków i jego oświadczenie jest jednym z posunięć prowadzących do tego celu. Według niektórych brak obecności Dalajlamy w strukturach rządowych w ostatecznym rozrachunku nie zaszkodzi sprawie Tybetańczyków. Oświadczenie Dalajlamy stanie się prawdziwym wyzwaniem i zachętą dla innych osób, aby stanęły na wysokości zadania oraz, aby odegrały znaczącą rolę w przygotowaniu społeczeństwa tybetańskiego na nadchodzące zmiany. To będzie czas przekuwania słowa w czyny.
W wymiarze międzynarodowym stosunek rządów wobec Dalajlamy będzie teraz mógł opierać się o dużo prostsze oraz znacznie bardziej przejrzyste zasady niż to się działo w przeszłości. Do tej pory wiele rządów miało problem z uznaniem Dalajlamy jako politycznego przywódcy i formalnie traktowało go wyłącznie jako przywódcę duchowego. Obecnie, kiedy to Dalajlama myśli o zrzeczeniu się wszelkiej formalnej władzy politycznej (jeśli rzecz jasna polityka nie upomni się o niego), rządy państw powinny mieć z nim znacznie łatwiejsze relacje.
Przede wszystkim jednak oświadczenie to wpłynie na sposób traktowania Dalajlamy przez przywódców chińskich. Jego dobrowolne zrzeczenie się wszelkiej formalnej władzy politycznej będzie stanowiło niemałe wyzwanie dla ich politycznej strategii w stosunku do tego urzędu. Mogą oni zostać złapani w pułapkę paradoksu logicznego rodem z „Paragrafu 22”. Z jednej bowiem strony nie chcą przecież, aby Dalajlama miał jakikolwiek wpływ polityczny na naród tybetański, jednak z drugiej strony jego oświadczenie jest dla nich czymś równie niepożądanym.
Tak więc za oświadczeniem Dalajlamy w sprawie jego całkowitego przejścia na emeryturę może kryć się o wiele więcej, aby zobaczyć jak rozwinie się sytuacja, będziemy musieli poczekać jeszcze kilka miesięcy.
Źródło: zdjęcia oraz tekst oryginalny na stronie internetowej Recent Posts.
Tłumaczenie: IK
Nota o autorze: Bhuchung K. Tsering. Wiceprezes ds. Programów Specjalnych.
Mała niezgodność. "Jak sam wyjaśnia, z historycznego punktu widzenia Dalajlama jest zarówno duchowym, jak i świeckim przywódcą Tybetu. Chociaż przywództwo świeckie ogranicza się do narodu tybetańskiego, to już przywództwo duchowe rozciąga się na wszystkich wyznawców buddyzmu tybetańskiego" Wyróżnia się 4 główne szkoły Buddyzmu Tybetańskiego. Gelug, Kagyu, Ningma, Siakja. Każda z nich ma swojego duchowego zwierchnika, jak również wiele duchowych autorytetów. Za wiki : "Szkołę gelug założył Je Tsongkhapa Losang Drakpa (1357-1419), którego uczeń Gendyn Durba jest uważany za pierwszego dalajlamę. Powszechnie uważa się, że zwierzchnikiem tej szkoły jest aktualny, XIV dalajlama, Tenzin Gjaco, jednak jest to mylny pogląd - stanowisko to piastuje lama Ganden Tripa, "Dzierżawca Złotego Tronu z klasztoru Ganden". Natomiast dalajlamowie byli najwyższymi duchowymi autorytetami wśród gelugpów oraz przez kilka stuleci władcami Tybetu. Drugim najbardziej znanym nauczycielem linii gelug jest panczenlama." Tym bardziej Dalajlama nie jest "duchowym przywódcą" wszystkich praktykujących Buddyzm tybetański. Pozdrawiam. Dymu.
OdpowiedzUsuń