9 marca 2011

Zatraciłem gdzieś mój losar

Moi drodzy przyjaciele Tybetu oraz Tybetańczycy,
Wczoraj rozpoczął się Tybetański Losar 2138. Doszły mnie słuchy, że rząd chiński akurat przed nowym rokiem wysłał do domów tych, którzy nie są rezydentami Lhasy. Tradycyjnie Losar świętowany jest przez pięć dni albo przynajmniej pierwsze trzy dni, kiedy to trzeciego dnia cała społeczność spotyka się aby wznosić maszty z flagami oraz rozwiesza sznury kolorowych flag modlitewnych pośród górskich drzew. Dziwi więc fakt, że wszyscy przedstawiciele rządu Tybetańskiego Regionu Autonomicznego zostali zobligowani do stawienia się w pracy trzeciego dnia nowego roku.

Podarki zwykle wręcza się przyjaciołom wraz z życzeniami pomyślności. Ja dzielę się z wami wierszem, który napisałem wczoraj. Jest to mój noworoczny prezent dla wszystkich.

Tenzin Tsundue
Dharamsala (6.03.2011)


ZATRACIŁEM GDZIEŚ MÓJ LOSAR

-Tenzin Tsundue-



Gdzieś po drodze,
zatraciłem to, nie wiem kiedy i gdzie.
Niecodzienna to zguba.
Ja dorosłem, a ona została w tyle
nigdy po nią nie wróciłem.
Stało się to w dzieciństwie
gdy wyczekiwałem na coroczną kolację momo,
gdy w naszej szkole uchodźców
rwaliśmy się ku prezentom owiniętymi w gazety,
bo właśnie przeżyliśmy razem kolejny rok,
a na tortach błyskały świeczki.
Gdzieś po drodze,
zatraciłem to, kiedy i gdzie, nie wiem.
Wtedy, gdy nasze nowe ubrania zaczęły uwierać i grozić samozapłonem
bo aresztowanych bohaterów zaczęto traktować jak bydło
i w większości są już martwi, a my
bawiliśmy się przy dźwiękach Bollywood,
tak zatraciłem mój Losar.
Gdzieś po drodze,
zatraciłem go, nie wiem kiedy ani gdzie.
Studiowałem w nadmorskim Bombaju,
rodzina siostry wyruszyła na pielgrzymkę,
wujek w Waranasi i matka pasająca krowy
w Południowej Indii, która wciąż musi meldować się
na posterunku w Dharmasali, nie mogąc zdobyć biletów na pociąg
(wciągnięcie na trzydniową listę oczekujących jest ryzykowne,
bo wliczając drogę powrotną, całość potrwa tydzień).
Nawet, gdybym ja pojechał, to reszta rodzeństwa
może mieć kłopot z czasem. Krótko mówiąc,
minęło 20 lat bez Losaru.
Gdzieś po drodze,
zatraciłem go, kiedy i gdzie, nie wiem.
Kiedyś Losar to był prawdziwy nowy rok,
z garścią świętych rytów,
wtedy przybory szkolne wraz z uniformami
były naszą dzienną strawą, a rodzina
oznaczała grono bliskich przyjaciół. Losar jest
wtedy, gdy każdy z nas
dzwoni do domów, a kable niosą nasz płacz
wskroś Himalajów. Losar to pęk plastikowych kwiatów
oraz uroczystość z pysznymi momo. Nagle w 2008,
nasi bracia galopując na koniach wykrzyczeli “Wolność”
w twarz kanonadzie karabinów, a wkrótce
padli jak muchy w olimpijskim widowisku,
my za to ogoliliśmy głowy, grożąc głodówką
gotowi na śmierć, ale nie...
Nie mogłem umrzeć, zabrania tego prawo.
Gdzieś po drodze,
zatraciłem to, kiedy i gdzie, nie wiem.
Zatraciłem mój Losar.

Tenzin Tsundue, tybetański aktywista i poeta, jedna z ikon młodego pokolenia Tybetańczyków wychowanych na uchodźstwie działających na rzecz pełnej niepodległości Tybetu, autor kilku tomików wierszy i opowiadań, w tym wydanego w Polsce zbioru "Kora".

Zobacz także na naszym blogu: List Tenzina Tsundue do Wen Jiabo

Tłumaczenie: Katarzyna Gąsiorek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz