13 lipca 2011

Mity o Tybecie odzwierciedlają polityczne żądania polityków wobec tego regionu


Z Robertem Barnettem założycielem i dyrektorem Modern Tibetan Studies Program na Uniwersytecie Colombia rozmawiał Adam Sanocki

Dlaczego Tybet cieszy sie tak dużym zainteresowaniem w kulturze Zachodu?
Ludzie z którymi rozmawiałem na ten temat najczęściej odpowiadają, ze fascynują się Tybetem ze względu na jego historię i mistycyzm. Tybet przez wiele lat był niedoceniany, chociażby ze względu na jego położenie geopolityczne. Jeszcze dwadzieścia lat temu wszyscy poważani, powszechnie szanowani politycy podważali znaczenie Tybetu, który praktycznie nie istniał w międzynarodowym dyskursie. Nawet w Anglii miałem problem aby poważnie zająć się tematem na tamtejszych uniwersytetach, dlatego musiałem wyemigrować do USA, które były bardziej otwarte w tym względzie. Obecnie możemy zauważyć, że międzynarodowe znaczenie Tybetu rośnie. Dziś jest jasne, że Tybet ma bardzo duże znaczenie geostrategiczne, na przykład w sensie nuklearnym. To od zawsze bardzo ważny obszar pomiędzy Indiami a Chinami oraz źródło wody dla większości ludzi w Azji. W zasadzie to było wiadome od dziesięcioleci, ale przez kolonialistów nie postrzegano tego regionu w odpowiedni sposób. Odrzucali oni bowiem kwestie państwowości Tybetu, mówiono o nim jedynie pod kątem panującego tam mistycyzmu. Teraz, kiedy jego znaczenie stało się już jasne mistyczna otoczka powoli zaczyna zanikać. Kolejny ogromny problem z Tybetem to fakt, że międzynarodowe elity nie myślą szerzej o danym kraju, niż przez pryzmat jego metropolii, czy stolicy. To bardzo ograniczona droga do zrozumienia danego kraju i jego społeczeństwa. Chiny chcą, byśmy myśleli o Tybecie w kontekście Pekinu.

Czy Tybet, w porównaniu do innych nieznanych kultur, jest bardziej mitologizowany w oczach zachodu?
Tybet jest o wiele bardziej zmitologizowany niż inne mało znane nam kultury, gdyż jest jedną z największych kultur z poza tzw. głównego nurtu i zdecydowanie inną, także przez fakt, że kurczowo trzyma się własnej tradycji. Mamy tam rozwiniętą na bardzo wysokim poziomie filozofię, medycynę i tysiące dzieł literackich, a to interesuje innych.

Czy mity na temat Tybetu były inne przed 1959, w porównaniu do teraźniejszych?
Mity o Tybecie na całym świecie odzwierciedlają polityczne żądania i obsesje polityków dotyczące tego regionu. Gdy w 1930 Chiny stosowały przeciwko hasłom jedności Tybetu propagandę promującą jedność państwa chińskiego, doszukiwały się w Tybecie jedynie wspólnoty religijnej. W 1950 gdy przyszli tam antyreligijni komuniści poszukiwano pretekstu do udowodnienia, że Tybetańczycy są niesamowicie okrutnym społeczeństwem, związanym jedynie religią. Dokładnie taka sama sytuacja miała miejsce wcześniej, bo w 1903, gdy Brytyjczycy dokonali inwazji na Tybet. Demonizowali buddyzm jako zdeprawowaną, okrutną, brutalną, skorumpowaną i satanistyczną religię. Sześć miesięcy później dokonali mordu na tysiącach Tybetańczyków.
Dzisiaj, w świecie gdzie informacje rozprzestrzeniają się z prędkością światła istnieją dwa główne mity. Na pewno pierwszym z nich jest mitologizowanie religijności Tybetu. Mówi się, że Tybetańczycy są niesamowicie duchową kulturą. Jednak tamtejszy kler buddyjski zmagał się z takimi samymi problemami jak europejski, tylko może w nieco mniejszej skali. Często wspominamy o kluczowym aspekcie jakim jest zachowanie religii Tybetu. Tym sami ludzie na Zachodzie chcą pozyskiwać tybetańskich nauczycieli do swoich własnych celów, traktując ich jak „tanich psychologów”. Kolejny problem to mitologizowanie tybetańskich ofiar, wiktymizacja Tybetańczyków. Faktycznie, wcześniej za czasów Mao sytuacja była tragiczna, ale obecnie jednak sporo się zmieniło, pomimo, że rząd Chin nadal nie jest przyjazny Tybetańczykom.

Jak bardzo Tybetańczycy, którzy przybyli po 1959 roku dostosowali sie do wyobrażeń na temat Tybetu jaki już istniał na Zachodzie, a na ile starali się go zmienić aby był bliższy prawdzie o nich?
To bardzo dobre pytanie. Tybetańczycy w latach pięćdziesiątych gdy zmuszeni byli opuścić Tybet byli na emigracji mocno podzieleni. Generalizując możemy wyodrębnić dwie grupy Tybetańczyków. Jedni współpracujący z Dalajlamą i angażujący się w kwestie społeczne i polityczne. I druga grupa, która funkcjonowała w oderwaniu od społeczności tybetańskiej na uchodźstwie, podróżowała po świecie, zakładając różnego rodzaju własne interesy. Chyba większość mitów pochodzi właśnie z tej grupy. Czasem także ze środowisk przeciwnych Dalajlamie jak np. wyznawcy Szugdena, czy środowisko Szamarpy ze szkoły Kagyu.

Na ile zatem na tworzenie politycznej tożsamości Tybetańczyków wpływają zachodnie wyobrażenia i mity na ich temat?
To właśnie nazywamy brandingiem, czyż nie?... czyli to co w języku reklamy i public relations nazywamy wartością dodaną. Wszystkiemu możesz dodać wartość poprzez jakąś cechę, tak właśnie mitologizuje się Tybet, nadając mu się swego rodzaju markę. Ale jak wszędzie, branding ma też swoje negatywne znaczenie, w tym przypadku szczególnie w kontekście politycznym. Cały czas bowiem jesteśmy bombardowani informacjami, że Zachód wciąż szuka rozwiązania dla kwestii Tybetu. To mam wrażenie powoduje, że nasza i Tybetańczyków czujność w tym względzie może być nieco uśpiona. To duże wyzwanie dla nas aby przywrócić duże znaczenie dla politycznej kwestii Tybetu także wśród Tybetańczyków, czego wyrazem jest ostatnia decyzja Dalajlamy o rezygnacji z funkcji politycznych i wzmocnienie roli Premiera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz