18 kwietnia 2012

Dziewięć żyć Kyegudo

W drugą rocznicę trzęsienia ziemi w Yushu



Czternastego kwietnia 2010 r. rano w Kyegudo (chiń. Yushu)/1/ zatrzęsła się ziemia grzebiąc pod gruzami całe niemal miasto. Epicentrum trzęsienia o sile 6,9 stopnia w 9-stopniowej skali Richtera znajdowało się w dolinie Rima, około 50 km na zachód od miasta. W wyniku kataklizmu całkowitemu zniszczeniu uległo ponad 80% budynków, a śmierć poniosło 2.200 osób. Nie znam rodziny w Kyegudo, w której ktoś nie zginąłby pod gruzami.
Jako pierwsi na pomoc uwięzionym ruszyli mnisi z górującego nad miastem klasztoru Dondrubling - przeszukując rumowiska, organizując doraźną pomoc dla ocalałych, prowadząc ceremonie pogrzebowe/2/. Kilka godzin później na gruzach miasta pojawiła się armia chińskich ratowników,  policjantów, żołnierzy i oficjeli. Władze nie miały wyjścia - po trzęsieniu ziemi w Syczuanie (2008), kiedy to przez kraj przetoczyła się fala protestów/3/, nie mogli pozwolić sobie na ponowną utratę twarzy. Po raz drugi w historii Chińskiej Republiki Ludowej ogłoszono oficjalną żałobę narodową. Akcja ratunkowa szybko zamieniła się w telewizyjny show, w którym w głównej roli wystąpił premier Wen Jiabao - własnymi rękoma przeszukując gruzy, pozując z uratowanymi, pocieszając zapłakane dzieci. Stale powtarzał, że tylko dzięki wspólnemu działaniu całego narodu można otrząsnąć się z tego nieszczęścia. Państwowa telewizja podkreślała jedność narodu, heroizm ratowników i wojska oraz lokalnych urzędników bagatelizując rolę jaką odegrali mnisi. Jednakże “ jedność narodu” nie przemiawiała do Tybetańczyków  - na ulicach pojawiły się transparenty “nasza ziemia należy do nas”.  Dało się słyszeć także głosy, że podczas akcji ratowniczej do Chin wywożono odnalezione w gruzach złote przedmioty kultu, oraz cenne tybetańskie mastify/4/.Niepokój mieszkańców wzbudziły także projekty odbudowy Kyegudo,jako modelowego miasteczka turystycznego pod nową chińską nazwą Sanjiangyuan. Projekt nie uwzględniał tybetańskiej specyfiki miasta i jej mieszkańców - rząd miał przejąć najlepsze tereny, pozostawiając Tybetańczykom ograniczone możliwości wyboru.


Dlaczego Yushu jest tak ważne? Pierwsze wzmianki o regionie pojawiają się w epopei o królu Gesarze z Lingu – nazwa miasta pochodzi od występującej w eposie "yul shul" lub "yul gi shul", dosłownie "szczątkowej ziemi". Krainą tą rządził Ga Tempa Gjalcen, a jego piękna córka Singcham Drugmo została żoną Gesara. Od 1951 roku, po podzieleniu Tybetu pomiędzy chińskie/5/ prowincje, Kyegudo zostało stolicą "Tybetańskiej Autonomicznej Prefektury Yushu”, która jak możemy przeczytać w oficjalnym przewodniku składa się z sześciu powiatów i liczy 237.000 mieszkańców. W samym mieście Kyegudo mieszka 37.000 osób. Kiegudo jest tradycyjnie najważniejszym miastem handlowym Tybetu, w którym krzyżuje się wiele szlaków. Przez miasto przechodzi m.in.starożytny szlak Jha Lam (droga herbaty), którym z Dartsedo (chiń. Kangding, prow. Syczuan) do Lhasy dociera większość przywożonej do Tybetu herbaty. Również jedwabie, brokaty, porcelana, khataki, metaloplastyka z Derge, rośliny lecznicze, cienkie tkaniny wełniane z Centralnego Tybetu, tkaniny bawełniane, papierosy i inne towary z Indii, przewożono na grzbietach jaków przez Yushu. W dekadzie poprzedzającej chińską inwazję, miasto stało się bardzo zamożne na co wpływ miało nie tylko dogodne położenie na szlakach handlowych, ale i ogromne łąki, które mogły wyżywić niezliczone ilości jaków potrzebnych do transportu towarów. Kyegudo to nie tylko ważny punkt na ekonomicznej mapie Tybetu, jest to także ważne miejsce z dla tybetańskiej kultury. To właśnie tutaj, w pobliżu miasta pierwszy historycznyy król Tybetu - Songcen Gampo zatrzymał się ze swoją chińską oblubienicą - księżniczką Wencheng, w podróży z Xi'an do Lhasy i to właśnie tutaj król nawrócił się pod jej wpływem na buddyzm. Wydarzenie to upamiętnia 1300-letni klasztor. Inny wiekowy monastyr należący do szkoły Kagju - Trangu Tashi Choeling uległ niemal całkowitemu zniszczeniu podczas trzęsienia ziemi, a większość z zamieszkujących go mnichów zginęła pod gruzami/6/.


Mijają właśnie dwa lata od tego tragicznego poranka, kiedy trzęsienie ziemi zniszczyło Kyegudo i na długie miesiące zburzyło spokój jego mieszkańców. Do tej pory odbudowano ponad 85% wszystkich zniszczonych budynków - wiele osób powróciło już do nowych domów. Niedługo ma się także zakończyć rekonstrukcja klasztorów. Odbudowa zniszczeń ma kosztować prawie 32 miliardy RMB (ponad 5 miliardów USD); w samym tylko 2012 r. władze prowincji Qinghai przeznaczyły 2,5 miliarda USD na ten cel. W drugiej połowie 2011 r. chiński odpowiednik naszego NIKu przeprowadził audyt inwestycji prowadzonych w Yushu. Kontrola wykazała liczne nieprawidłowości - przy samej tylko odbudowie drogi zmarnotrawiono 34 miliony RMB. Ministerstwo Ochrony Środowiska nie wykorzystało 278 mln RMB przeznaczonych na projekty zwiazane z ochroną środowiska w regionie, a część inwestycji prowadzonych jest bez zgody ministerstwa.

Czas pokaże jaka przyszłość czeka miasto dziewięciu żyć, czy mimo całkowitej przebudowy zdoła zachować swój magiczny charakter? Jestem przekonana, że tak, bo jego największą siłą są mądrzy i dzielni ludzie.


-------------------------------
Przypisy:
/1/ Wg nazewnictwa tybetańskiego nazwa Yushu jest nazwą prefektury - Tybetańska Autonomiczna Prefektura Ysuhu, oraz powiatu. Stolicą prefektury i powiatu jest Kyegudo. Khampowie wymawają tą nazwę Jyekundo lub Gyegudo. Obecnie najpopularniejsza jest zsinizowana wersja - Jyegu, (Kyegu lub Gyegu). Nazwa pochodzi od tybetańskiego „kyelwa gu” i oznacza 9 żyć. Końcówka „do” oznacza, że miasto jest położone u zbiegu dwóch rzek, podobnie jak ma to miejsce w Chamdo i Dartsedo. W przypadku Kyegudo te rzeki to Dza-chu i Peltang-chu. W szerszej perspektywie cały region należy do Kham-toe, czyli Górnego Khamu. Po chińsku sprawa jest o wiele prostsza, zarówno miasto, powiat jak i prefektura to po prostu Yushu.
/2/ Na wzgórzu nieopodal klasztoru Dondrubling urządzono masową kremację. Spotkało się to z protestami społeczności tybetańskiej w Indiach, która potraktowała taką formę pogrzebu jako zamach na tybetańską tradycję. W tej części Tybetu zmarłych chowa się poprzez tzw. niebiańskie pochówki, czyli oddanie ciała na żer ptakom. Niestety ilość ofiar wykluczała tą formę pochówku. 
/3/ Władza zignorowała informacje o zbliżającym się trzęsieniu ziemi.  Mieszkańcy zniszczonych regionów domagali się wyjaśnień dlaczego szkoły i szpitale uległy zniszczeniu a budynki partyjne cudownym trafem ocalały.
/4/ W marcu 2011 r. Tybetański mastif imieniem Hong Dong został sprzedany za 1,5 mln USD, stając się tym samym najdroższym psem na świecie... Tybetańskie Mastify, podobnie jak luksusowe samochody i ubrania od projektantów, są wśród zamożnych Chińczyków symbolem statusu społecznego i bogactwa. http://latimesblogs.latimes.com/unleashed/2011/03/tibetan-mastiff-big-splash.html 
/5/ Wydzielono Tybetański Region Autonomiczny, a pozostałą część przyłączono do Qinghaiu, Gansu, Syczuanu i Yunnanu 
/6/Tego lata (2010) mnisi z tego klasztoru mieli wystąpić przed wrocławską publicznością podczas Brave Festival. Występ odwołano. Cały dochód z festiwalu przeznaczony został na pomoc ofiarom trzęsienia ziemi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz