19 października 2012

Ucieczka z krainy wiecznego śniegu

Zamieszczamy recenzję najnowszej publikacji o Tybecie napisaną przez Ewę Gajewską, jedną z redaktorek polskiego wydania. 17 października 2012 odbyła się premiera polskiej wersji powieść „Ucieczka z krainy wiecznego śniegu.” Objęliśmy publikację patronatem. 


Stephan Talty nie postawił przed sobą łatwego zadania. Opisać już opisane, zacytować słowa wielokrotnie już zacytowane. Przypomnieć historię, które nigdy nie dzieliła, choć na zawsze spowodowała rozłam między Chińczykami a Tybetańczykami. Książka „Ucieczka z krainy wiecznego śniegu” przedstawia historię początków chińskiej okupacji w Tybecie, skupiając się na kilku newralgicznych dniach marca 1959 roku. Te chłodne, ale słoneczne dni odcisnęły piętro nie tylko na mieszkańcach Lhasy - Miasta Bogów, ale w dużej mierze na życiu każdego Tybetańczyka.

Gdy 10 marca tłum mieszkańców Lhasy zaczął zbierać się pod letnim pałacem dalajlamów – Norbulingką, nikt nie spodziewał się, że kilka dni później Tybet zapłonie, spłynie krwią a ziemia pokryje się łuskami z pocisków. Współcześni temu wydarzeniu nie zdawali sobie sprawy z dramatu, jaki rozgrywał się na Dachu Świata. Nawet prezydent Stanów Zjednoczonych – Dwight Eisenhower, nadzorujący akcję CIA w Tybecie dopiero kilka dni później zaczął dostawać szczegółowe raporty. Tybet odcięty był nie tylko od świata mediów, ale przede wszystkim od pomocy. Umierał powoli i w medialnej ciszy.

Po latach wiele źródeł, relacji i raportów pozwala odtworzyć te wydarzenia. Te raporty, opowieści, wspomnienia legły u podstaw powstania książki Stephana Talty.


Opowiadając historię powstania i ucieczki XIV Dalajlamy z Tybetu, Talty nie skupia się na jednostronnych wypowiedziach, jego pióro krąży niczym oko kamery słuchając i starając się rzucić światło z wielu stron. Poznajemy więc losy braci Dalajlamy – Czogjala i Norbu, z których jeden obserwował powstanie na własne oczy, pozostając niemal w jego epicentrum, drugi dowiedział się o nim z radia, siedząc w swoim domu w USA. Poznajemy również Sopę, urzędnika z pałacu Norbulingka, któremu XIV Dalajlama przekazał misję niemal niemożliwą – wrócić do Lhasy i przekazać wytyczne duchowego i wkrótce już byłego politycznego przywódcy. Trudno wyobrazić sobie cierpienia, jakich doświadczyć musiał ten prosty urzędnik, aby wykonać zadanie, nie poddać się, wytrwać mimo dramatu dziejącego się na jego oczach. Ile odwagi, siły i wiary wymagała walka o życie, mimo wielokrotnych prób samobójczych. O śmierci myślał również Athar Norbu, partyzant walczący dzięki środkom i wsparciu CIA w operacji, która zakończyła się chwilę przed przyjacielskim uściskiem Chin i USA w 1972 r.

Śmierć, cierpienie i walka naznaczyła również losy Jontena, który gdy wybuchło powstanie miał zaledwie 16 lat i Norbu, który uciekł z Tybetu ze swymi dwoma żonami w sytuacji, gdy nie było już ratunku. Sam Talty od pierwszych stron książki zastanawia się, co pchnęło prostych ludzi do takich poświęceń, co sprawiło, że gotowi byli złożyć życie w ofierze.

Narodowy zryw wytłumaczyć można poświęceniem dla kraju i wolą walki z okupantem. Ale nie przez wszystkich wojska chińskie wkraczające do Tybetu postrzegane były jako okupanci. Chińczycy głosili chęć ochrony Tybety i sami wierzyli w swą humanitarną misję dziejową. Postrzegali Tybet jako zapomniany zakątek swej wielkiej chińskiej ojczyzny, przejęty przez imperialistyczne siły i wołający o wolność. Deklaracja złożona przez przewodniczącego Mao Zedonga z Bramy Placu Niebiańskiego Spokoju w 1949 r. nie pozostawiała wątpliwości, co do przyszłości Tybetu. Kilka tygodni później wojska chińskie wkroczyły do Amdo i Kham, rozpoczynając ponad 60-letnią już okupację.

Sam Dalajlama o układzie między Tybetem a Chinami dowiedział się z radia, nie mając szansy zareagować w jakikolwiek sposób. Los Tybetu został przypieczętowany, kiedy on studiował księgi przed najważniejszym w swoim życiu egzaminem, który miał dać mu pełnię władzy politycznej. Krótki zachwyt ideologią komunistyczną oraz początkowa pomoc, jaką Tybetańczycy otrzymywali od Chińczyków uśpiła czujność mieszkańców Dachu Świata, choć nie ma żadnych źródeł wskazujących na umyślne działanie władz chińskich skutkujące brutalną pacyfikacją i po latach wynarodowieniem Tybetańczyków, degradacją ich kultury, masową eksploatacją zasobów naturalnych i mordowaniem uciekinierów.

Być może wszystkiemu dała początek plotka. Wiadomość o planach uprowadzenia Dalajlamy przez chińskie wojska zelektryzowała Lhasę, biegnąc jej ulicami i nie pozostawiając miejsca na zdroworozsądkowe analizy i szukanie prawdy. Dla Tybetańczyków nie było już odwrotu, dla chińskiego wojska innej znanej reakcji.
Niepotwierdzona plotka zmieniła losy Tybetu i milionów jego mieszkańców. Odpowiedź na pytanie Talty’ego dać może obecnie każdy Tybetańczyk, zarówno ten żyjący na uchodźctwie, jak i ten w samym Tybecie. To nie poczucie narodowego zagrożenia porwało ludzi do beznadziejnej walki. To prawdziwe bądź potencjalne zagrożenie największej świętości – osoby Dalajlamy. To, co jasne jest dla każdego Tybetańczyka stanowiło zagadkę dla chińskich władz, tak jak wciąż stanowi dla wielu mieszkańcow Zachodu. XIV Dalajlama jest maskotką mediów, ikoną ruchu protybetańskiego, uśmiechniętym starszym panem. Dla każdego Tybetańczyka jest Kundunem – Obecnością, całym Tybetem.

Może się wydawać, że wiedząc to nie trzeba już czytać kolejnej książki o Tybecie. Ale to nie jest zwyczajna książka. Choć zebrane fakty są powszechnie znane, ich przywołanie pozwala wrócić myślami do nocy, kiedy partyzant Athar nadawał swoje zaszyfrowane raporty, odczytywane w środku nocy przez CIA, do poranka, kiedy Sopa zakładał ciężki od krwi płaszcz, który jego właścicielowi nie mógł się już przydać. W końcu do chwili, kiedy młody Dalajlama żegnał się na granicy Tybetu i Indii z Khampami – wojownikami siejącymi niegdyś strach w całej Azji. Żegnał się, wiedząc, że za chwilę odwrócą się by zginąć w walce o jego wolność a jemu samemu przyjdzie walczyć o swój kraj z niewielkiego górskiego miasteczka w Indiach. W książce Stephana Talty ciekawe są również wątki dotyczące dwóch dziennikarzy – George’a Pattersona i Noela Barbera, którzy walczyli o palmę pierwszeństwa w przekazywaniu informacji o powstaniu w Tybecie. Nieświadomie stali się oni ojcami założycielami mitu o Tybecie, Tybecie wyobrażonym, który pokutował i wciąż pokutuje wśród wielu piszących o Dachu Świata, nie pozwalając dotrzeć do prawdy wśród opisów pokojowo usposobionych Tybetańczyków i lewitujących lamów.

Talty’emu ten mit zawsze był jednak daleki a jego relacja pozostaje rzetelna i możliwie obiektywna, jak obiektywnym można być opisując śmierć narodu na oczach współczującego, ale bezradnego w obliczu potęgi mocarstw współczesnego świata.

Książka Taltiego ma dla mnie tylko jedną wadę – jest za krótka. Historia Tybetu, jego powstania, potęgi i upadku wymaga kolejnych tak skrupulatnie opowiedzianych historii i zapisanych stron. Czekam na więcej.

Ewa Gajewska


"Ucieczka z krainy wiecznego śniegu"
Tytuł oryginału:  Escape from the Land of Snows The Young Dalai Lama's Harrowing Flight to Freedom and the Making of a Spiritual Hero
Autor:  Stephan Talty
Tłumaczenie:  Michał Rutkowski
Język oryginału: angielski
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron:  351

Strona www: www.wsqn.pl

1 komentarz:

  1. W skrócie, w jaki obiektywny sposób opisuje Talty Tybet i tybetańczyków?

    OdpowiedzUsuń